Planujesz
budowę hali?
Zobacz nasze
realizacje!
Mogłoby się wydawać, że stal nasza powszednia to materiał jak każdy inny.
Ot, robi się z niej jakieś śrubki, jakieś blachy, jakieś gorącowalcowane teowniki tudzież inne ceowniki. Tymczasem stal to jeden z najbardziej fascynujących stopów, bez której nie bylibyśmy w stanie osiągnąć takiego etapu rozwoju technologicznego, na jakim się znajdujemy. A jej historia jest barwna i ciekawa, czego dowodzą zebrane tu informacje.
Z poprzedniej części naszego tekstu wiemy już, ile stali zużywamy i na jak długo jeszcze nam jej wystarczy, a także jaką rolę stal odegrała w budowie największego budynku świata.
Dziś pora na kolejną garść ciekawostek.
Żelazo to bez dwóch zdań podstawa naszej cywilizacji. Epoka żelaza, odkąd zaczęła się w 1200 roku p.n.e., trwa nieprzerwanie po dziś dzień i zapewne nieprędko zastąpi ją epoka kolejna. To również bez wątpienia metal numer jeden na świecie, który pod względem wielkości produkcji o wiele długości wyprzedza metal numer dwa, jakim jest aluminium. Dość rzec, że w ciągu roku żelaza produkujemy niemal dwudziestopięciokrotnie więcej!
Obecnie największym światowym producentem stali jest chińskie konsorcjum China Baowu Steel Group Corp., Ltd., która w 2020 roku wyprodukowała 115,3 mln ton stali. Jeszcze w 2019 roku o włos wyprzedzała ją luksemburska międzynarodowa korporacja ArcelorMittal, która wyprodukowała wówczas 97,1 mln ton stali (Baowu „tylko” 95,5 mln ton). Tym samym Baowu, po latach deptania jej po piętach, odebrało luksemburskiej firmie palmę pierwszeństwa, którą ta dzierżyła przez ostatnie dekady.
Według danych World Steel Association w 2020 roku wyprodukowano na całym świecie 1,864 mld ton stali (wspomnianego aluminium zaledwie 80 mln ton). W 2019 roku – o 0,9% więcej.
Mając to na uwadze trudno się dziwić, że światowe rezerwy żelaza są na ukończeniu, o czym wspominaliśmy w poprzedniej części naszego tekstu.
Ta historia zdarzyła się naprawdę, choć nie wszystkie elementy znane z „podań” miały prawo się wydarzyć. Rzecz działa się 27 sierpnia 1957 roku na poligonie atomowym w Nevadzie, gdzie Amerykanie prowadzili operację Plumbbob, w ramach której zdetonowano 29 ładunków jądrowych by badać ich efekty. Tego dnia przeprowadzano pierwsze w historii detonacje podziemne, sprawdzając systemy zabezpieczeń, a efektem spektakularnej eksplozji o mocy 300 ton trotylu (czyli kilkaset tysięcy razy więcej niż zakładano) było wystrzelenie w powietrze ważącej kilkaset kilogramów stalowej pokrywy, zasłaniającej wylot 150-metrowego podziemnego tunelu z ładunkiem.
Kilka metrów nad ładunkiem znajdował się ważący około dwóch ton betonowy czop, który – pod wpływem wybuchu – został w ciągu milisekundy zamieniony w chmurę gorących gazów. Te, niczym bąbelki w butelce szampana, popędziły ku wylotowi tunelu, wybijając w powietrzę pokrywę, która w tej historii pełni rolę korka. Co ważne, na wylot tunelu skierowane były obiektywy bardzo szybkich kamer. Mimo to pokrywa widoczna jest tylko na jednej klatce – zdjęcie zrobione milisekundę później już jej nie zarejestrowało. I nigdy jej nie znaleziono.
Stąd właśnie legenda, że pokrywa została wystrzelona w kosmos – bo po takim wybuchu mogłaby się rozpędzić do oszałamiającej prędkości 240 000 km/h, a to aż sześć razy więcej, niż potrzeba by wyrwać się z objęć ziemskiej grawitacji (tzw. prędkość ucieczki). Co jednak istotne, legenda ta jest najprawdopodobniej fałszywa – o wiele bardziej prawdopodobne jest, że pod wpływem wybuchu pokrywa po prostu uległa dezintegracji, czyli zamieniła się w nicość. I dlatego kamery były w stanie zarejestrować ją tylko na jednej klatce – bo milisekundę później faktycznie jej już nie było. Tam ani nigdzie indziej.
Co jeszcze jest w tej historii interesujące?
Że, jak pisze Maciej Kucharczyk w ramach cyklu „Taka ciekawostka”, nawet gdyby stalowa pokrywa faktycznie wyleciała w kosmos, to i tak nie byłaby – jak głosi legenda – najszybszym przedmiotem wprawionym w ruch przez człowieka. No, może w 1957 roku. Obecnie ten tytuł dumnie dzierży badająca Słońce sonda NASA – Parker Solar Probe, która osiąga prędkość 345 000 km/.h, a za kilka lat, gdy przyspieszy wykorzystując w tym celu pole grawitacyjne Wenus, rozpędzi się nawet do 692 000 km/h. Czyli niemal trzy razy więcej niż legendarna stalowa pokrywa.
Nie, to nie jest pomyłka. Choć stal jest szalenie przydatnym materiałem o wielorakim zastosowaniu, jej produkcja może być bardzo szkodliwa. Oczywiście nie zawsze tak jest, kiedy jednak chęć zysku przesłania ekologię i zdrowy rozsądek, kończy się to katastrofą.
Mowa o Magnitogorsku – uralskim mieście przemysłowym w obwodzie czelabińskim, które założono w 1929 roku w ramach „Planu Pięcioletniego” (a miasto zbudowano w ciągu zaledwie czterech lat!), w celu eksploatacji znajdujących się tam ogromnych złóż rudy żelaza.
Powstały w Magnitogorsku gigantyczny kombinat metalurgiczny sprawił, że miasto znajduje się wśród najbardziej zanieczyszczonych miast świata, a tylko 25% dzieci rodzi się tam zdrowych (niektóre źródła mówią nawet o jednym procencie). Większość mieszkańców cierpi na schorzenia dróg oddechowych i choroby nowotworowe, a przyjazd do Magnitogorska na dłuższy pobyt jest praktycznie równoznaczny z poważnymi problemami zdrowotnymi.
Co ciekawe, oprócz tego, że Magnitogorsk jest ważnym ośrodkiem przemysłu metalurgicznego, chemicznego i maszynowego, jest też siedzibą wytwórni fortepianów. A w czasach II wojny światowej wybudowano tam ponad połowę wszystkich radzieckich czołgów. Jest to też jedno z dwóch miast na świecie, w których można przemieścić się na drugi kontynent podczas podróży tramwajem (Magnitogorsk położony jest na dwóch brzegach rzeki Ural, stanowiącej granicę pomiędzy Europą a Azją).
I tą informacją kończymy dzisiejszą podróż przez fascynujące informacje dotyczące stali. To jednak jeszcze nie wszystko, co o niej wiemy – już wkrótce zapraszamy na drugą część ciekawostek!
Skąd w muzeach stalowe przedmioty pochodzące sprzed epoki żelaza, kiedy to nauczyliśmy się wytapiać ten surowiec?
Okazuje się, że… z meteorytów. To one przez wieki były jedynym dostępnym źródłem żelaza na naszej planecie. Pojedyncze przedmioty żelazne pojawiały się w różnych kulturach i to nawet 1000 lat przed tym, nim nastała epoka żelaza (ok. 1200 r. p.n.e. na Kaukazie). I każdorazowo wykonane były z kosmicznego żelaza.
Na zdjęciu obok sztylet Tutenchamona – „Żelazo z gwiazd” było godnym króla materiałem, .
Udowodnił to Albert Jambon z Krajowego Centrum Badań Naukowych we Francji na podstawie analizy chemicznej próbek przedmiotów żelaznych, pochodzących z epoki brązu – swoje przełomowe badania wykonywał za pomocą przenośnego fluorescencyjnego spektrometru rentgenowskiego. Dlaczego zatem z czasem przestano wykorzystywać kosmiczne żelazo, poszukując metod pozyskiwania go z ziemskich surowców? Bo w powierzchniowych rudach żelaza było go znacznie więcej niż w meteorytach, które same w sobie należały do rzadkości, dostarczały więc znikomych ilości materiału. Żelazo pozyskiwane z rud okazało się również znacznie trwalsze od brązu, stopniowo wypierając z produkcji zarówno broń z brązu, jak i z kosmicznego żelaza.
Jak widać, pozornie nieciekawa stal skrywa w sobie wiele tajemnic. Jeśli interesują Was rekordy z niż związane, zapraszamy również do lektury tekstu o najbardziej imponujących, największych, najdłuższych i innych naj- obiektach ze stali.
Jeżeli szukasz sprawdzonego oraz doświadczonego wykonawcy wykorzystującego nowoczesne techniki budownictwa w rolnictwie, zapraszamy do kontaktu.
Stalmach Marek Machowski
E-mail: biuro@stalmach.com.pl
Telefon: +48 62 722 79 02
Zapraszamy do zapoznania się z pozostałymi naszymi artykułami
odnośnie budowy hali stalowej.
Dziękujemy za zaufanie!